Konkubinat, związek partnerski, faktyczne pożycie…
W polskim prawie rodzinnym brak jest definicji konkubinatu. To nie jest przeoczenie ani luka legislacyjna. To celowy stan prawny wynikający z założenia, że jedynym prawnie sankcjonowanym związkiem dwojga ludzi jest i powinno być małżeństwo.
Czym zatem jest konkubinat (tworzony przez konkubenta i konkubinę, nie konkubina i konkubentkę!) – jest stanem faktycznym, pożyciem dwojga ludzi jak małżeństwo.
Tyle, że nie daje ono żadnych praw takich, jakie mają małżonkowie w małżeństwie.
Oczywiście nie piszę tu o sytuacji dzieci zrodzonych w takim związku – sytuacja dzieci małżeńskich, pozamałżeńskich, zrodzonych w związkach faktycznych czy też bez faktycznego związku – jest w Polsce zawsze równa.
Natomiast prawo nie może zupełnie zignorować konkubinatu, bo po pierwsze, to stany faktyczne, które naprawdę istnieją i dotyczą wielu osób, a po drugie – zwłaszcza, gdy trwa wiele lat, może dać podstawę do wzajemnych roszczeń dwojga konkubentów względem siebie nawzajem.
Celowo piszę DWOJGA, czym od razu podkreślam, że chodzi o związanie ze sobą dwóch osób płci odmiennej. To ważne rozróżnienie, bo jakiś czas temu Sąd Najwyższy przyjął, że nie istnieje konkubinat między osobami tej samej płci.
Spotkałam się z wieloma mitami na temat konkubinatu. Czasem zabawnymi, jak na przykład to, że konkubinat po pięciu latach przekształca się w małżeństwo – to nieprawda.
Natomiast konkubinat to skomplikowane zagadnienie prawne, bo przecież faktyczne pożycie dwojga ludzi rodzi pomiędzy nimi – nawet w sensie potocznym – wiele zobowiązań, a w sensie prawnym – może dawać podstawy do rozliczeń pomiędzy nimi.
I tu nie zagłębiając się zanadto w kwestie prawnicze – które zazwyczaj powstają po rozpadzie związku – mam wielką prośbę i dobrą radę. Drodzy Państwo! Piszcie, choćby na skrawku papieru i podpisujcie oboje to, na co się akurat umawiacie. Kupujecie razem dom, działkę, mieszkanie? Spiszcie, kto wkłada jakie środki oraz jak sobie wyobrażacie rozliczenia z tego tytułu. Prowadzicie razem życie, pożyczacie sobie wzajemnie pieniądze, finansujecie nawzajem? Pochylcie się nad kartką papieru i podpiszcie opis tego, co właśnie czynicie, co zamierzacie…
Jeśli kiedyś związek się skończy, może być to bezcenną pomocą i wskazówką dla adwokata oraz Sądu – jak dokonać rozliczeń finansowych w konkubinacie, a raczej – po jego rozpadzie.
Ciekawe, że ilekroć spotykam się z taką sprawą, to widzę w aktach mężczyznę, który spłacał wspólnie zaciągnięty kredyt, opłacał czynsz i fundusz remontowy i na to wszystko ma potwierdzenia przelewów i kobietę, która płaciła za żłobki, przedszkola, lekarzy, aptekę, jedzenie… i nie ma na to wszystko potwierdzeń.
Dużo wysiłku kosztuje, aby takie wydatki rozliczyć, a gdyby istniała co do tego pisemna umowa – byłoby z pewnością dużo łatwiej.